6. stycznia 2016 roku w lokalu Towarzystwa Miłośników Ziemi Zatorskiej zebrało się grono przyjaciół śp. Marii Brandys zmarłej 1 grudnia 2015 roku. Impulsem spotkania stała się potrzeba wspólnego przeżycia chwili zadumy poświęconej Laureatce I wyróżnienia pn. Zasłużony dla Ziemi Zatorskiej, nadanego przez Urząd Miasta w grudniu 2007 roku. Na gablotach wokół oświetlone płomieniami świec leżą albumy ze zdjęciami wykonanymi przez Bohaterkę wieczoru. Wszystko co ważne utrwalone, zatrzymane, ocalone ulotne chwile, wydarzenia, obiekty, okazy florystyczne ? setki tego, a to tylko fragment całego zbioru.

 

Niby minuta ciszy po umarłych popłynęła ?Kolęda dla nieobecnych? w wykonaniu Beaty Rybotyckiej. Ta chwila sprawiła, że Maria jakby nie całkiem odeszła, jakby była
z nami jeszcze przez jakiś czas. To puste miejsce przy stole napełniło się wspomnieniami.

Jeden z uczestników pamięta, jak się rodziło TMZZ. W ostrej dyskusji na zebraniu ważyła się decyzja o powstaniu Towarzystwa. Wśród wszystkich za i przeciw padła ?jedynie słuszna? propozycja przyłączenia się do Towarzystwa Miłośników Oświęcimia. Tu wypada przytoczyć słowa z utworu W. Szymborskiej: ?Jakiej miłości brakło im,/ że są jak okno wypalone/ rozbite szkło, rozwiany dym/ jak drzewo z nagła powalone, / które za płytko wrosło w ziemię??. Głosowanie przesądziło (dwoma głosami!) o Powstaniu Towarzystwa Miłośników Ziemi Zatorskiej. Garstka zapaleńców z Marią Brandys jako przewodniczącą zarządu TMZZ na czele, doprowadziła do tego, że to drzewo głęboko wrosło w ziemię i wydało owoce. Mówią uczestnicy pieszych rajdów młodzieżowych, opowiadają o przeżyciach: te marsze ze śpiewem, te spotkania radosne z innymi grupami rajdowymi, konkursy wiedzy, wojskowa grochówka, ognisko ? snują się wspomnienia. Należenie do SKKT prowadzonego przez panią Marię Brandys było wyróżnieniem i przyjemnością. Poznawanie okolicy dziś uważają za wielką sprawę. I rozgadali się niegdysiejsi uczniowie o tym, jak polubili geografię, jak nie mieli problemów z tym przedmiotem na szczeblach dalszej edukacji. Czy Maria słyszała kiedy tyle ciepłych słów? Teraz wyrażają Jej uznanie z perspektywy swojej dorosłości.

Wspominają studenci. Maria Brandys stała się promotorem ich prac magisterskich (tak powiedzieli). Najpierw udostępniła unikalne wydawnictwa o Zatorze ze zbiorów TMZZ, a potem czuwała nad pisaniem z niecodzienną i bezinteresowną serdecznością.

Spotkanie ma się ku końcowi. Wielu uczestników wieczoru ma poczucie niedosytu, bo jakby nie wszystko przywołano, chociaż życiorys był zaprezentowany. Istotnie, niewielu wie, że Maria zbierała materiały do książki Henryka Świebockiego pt. ?Ludzie dobrej woli? wydanej w 2005 roku, traktującej o pomocy więźniom obozu Auschwitz ? Birkenau. A kto wie, że miała stopień sternika Polskiej Żeglugi Śródlądowej zdobyty na obozach i kursach organizowanych przez Zarząd Główny Związku Nauczycielstwa Polskiego? Ciągłe budzenie do życia przez TMZZ przeszłości w różnych jej wymiarach, o których Wisława Szymborska napisała: ?Ta dawność jej w głębokich warstwach [?]/ może nieznanych pieśni garstka/ w skrzyni żelazem nabijanej,/ a może dzban, a może łuk/ [?] może pradawny domu próg,/ ten w którym wkroczyliśmy w dzieje???. To było i jest nadal patriotycznym obowiązkiem Towarzystwa. A jeszcze nazwy ulic na Królewcu? Tyle, tyle różnych elementów, które składały się na Jej niezwykły pobyt między nami, na treść jej życia poświęconego Towarzystwu i tej ziemi. ?To jest moje miejsce, to jest mój dom? wyznała w pieśni.

Maria Brandys ma prawo do powiedzenia: ?NON OMNIS MORIAR?.

Maria Madej